Tydzień temu świat obiegła informacja, że VanEck Securities i SolidX Management mają zamiar wypuścić na rynek limitowane ETF Bitcoina pomimo braku zezwolenia ze strony SEC. Dodatkowym atutem miał być fakt, że zmodyfikowana wersja ETF oferowana będzie jedynie jako wyjątek od standardów SEC – dostępna tylko i wylącznie dla banków oraz funduszy hedgingowych. ETF na Bitcoinie jest pierwszym w historii, więc może zapoczątkować rozwinięcia innych usług finansowych opartych o najpopularniejszą kryptowalutę, które zaliczamy Bitcoina, jako świętego graala.

ETF na Bitcoinie działają już od 3 dni, lecz możemy odczuwać w pewien sposób rozczarowanie, ponieważ projekt w dalszym ciągu nie cieszy się popularnością i zainteresowaniem inwestorów. Zainteresowani obecnie pokusili się na wpłaty o wysokości 41 tys. dolarów. Trzeba przyznać, że wielokrotnie mało ambitne ICO zbierały więcej w ciągu jednego dnia.

Dlaczego SEC jest uprzedzony? Warto zapoznać się z wypowiedzią Hester Peirce, komisarz SEC:

„Regulatorzy są bardzo konserwatywni, ponieważ jeśli popełnimy błąd, ludzie będą nas obwiniać i wiem, że jeśli ludzie stracą pieniądze, zawsze obwinią regulatora”

Przypominamy, że SEC jest Amerykańskim odpowiednikiem Polskiego KNF. Nie ma więc nic dziwnego w tym, iż odraczają oni wydanie zezwolenia. Spoczywa na nich ogromna odpowiedzialność.

Zdaniem Hester Peirce regulatorzy powinni odejść od rygorystycznych decyzji i pozwolić rynkowi kryptowalut na swobodniejszy rozwój. Powiedziała dokładnie, że:

„Musimy umożliwić osobom zainteresowanym tą przestrzenią [kryptowalut] zaangażowanie się w nią w sposób zgodny z regulowanymi ramami. Rozumiejąc, że inwestorzy muszą podejmować własne decyzje, nie możemy podejmować ich za nich.”

Jak według Was prezentuje się sytuacja? Czy ETF na BTC sprawdzi się i wejdzie w życie, czy powinniśmy raczej oczekiwać ciągłych sprzeciwów władz? Warto zaznaczyć, że w Stanach Zjednoczonych nie brakuje przeciwników kryptowalut, do których możemy zaliczyć m.in. Donalda Trumpa.