Binance to jedna z najszybciej i najmocniej rozwijających się giełd kryptowalutowych na świecie. Co rusz zaskakuje nas swoimi innowacjami i oferuje coraz lepsze propozycje produktów. Gdy konkurencja jest na etapie wprowadzenia swoich tokentów, Binance atakuje z projektami, o których większość przedsiębiorców, by nawet nie pomyślała. Jedną z przykładowych realizacji może być m.in. Binance Lending. 

Na czym ma on polegać? Klienci posiadający Ethereum Classic (ETC), BNB i Tether (USDT) będą mogli udostępniać środki ze swoich depozytów i zarabiać na odsetkach. Roczna stopa oprocentowania wynosi 15%. 

Oczywiście sama idea jest bardzo ciekawa i pokazuje nam, że giełdy kryptowalut zaczynają wprowadzać funkcjonalności, które upodabniają je do banków i innych instrumentów finansowych. Nie brakuje więc głosów oburzenia lub osób, które negują wprowadzenia takich zmian. Dlaczego? Ponieważ jedni zarzucają giełdzie Binance próbę monopolizacji rynku, natomiast drudzy próbują już doszukać się dziur w systemie, które będą próbą malwersacji, np. zakładanie kont na tzw. “słupy” i zaciąganie pożyczek bez spłaty. 

Warto spojrzeć jednak na wszystko z dystansem. Binance wielokrotnie udowodniła, że jest w stanie poradzić sobie z bardzo poważnymi problemami – np. gdy padła ofiarą hakerów. Dodatkowo nie można zarzucić firmie, że próbuje ona pozbyć się konkurencji w sposób, który upodabnia platformę kryptowalutową do instytucji bankowych. Każde przedsiębiorstwo chce zmonopolizować rynek, a do tego potrzebne są zmiany. 

Inwestowanie w kryptowaluty jest jednak często spekulacją. Warto więc szybkie transakcje porównać do hazardu w pewnych momentach. Czy nie będzie tak, że osoby sięgające po pożyczkę w postaci tokenów będą tworzyć realne długi, których nie będą w stanie spłacić?

Binance wyznaczyła ilość tokenów na: 5 milionów USDT, 20 000 ETC i 200 000 BNB. Jeśli platformie uda się zdobyć subskrypcje planowanych produktów, zapłacą odsetki w wysokości 19 178 USDT, 53 ETC i 1150 BNB, co jest równowartością ok. 50 000 USD.